niedziela, 9 czerwca 2013
Volkswagen Taureg 4.2 V8 TDI.
Synonimem luksusu w motoryzacji przez lata była limuzyna. Czasy, gdy segment premium należał wyłącznie do ogromnych sedanów już jednak minął, a ich konkurencją stały się SUV-y. Termin ten jest niezwykle pojemny. Mianem Sport Utility Vehicle nazywamy szerokie spektrum aut - od nieco podwyższonych kompaktów po potężne maszyny osadzone na gigantycznych kołach. Volkswagen Touareg należy właśnie do drugiej z tych kategorii. Jest duży, konserwatywny, dostojny i wygodny, a w odmianie V8 również nadspodziewanie dynamiczny, ale czy naprawdę wart jest swojej ceny?
Jeep Grand Cherokee SRT MY 2014: amerykański SUV z włoską duszą
Range Rover 4.4 SDV8 Vogue: nie tylko dla szejków
Czerwone ranem i rozpalone w południe słońce, nieliczne zarośla, wokół których pod wpływem upału faluje powietrze i przemierzanie ogromnych przestrzeni - tak wyobrażamy sobie środowisko życia Tuaregów, dumnego i wyniosłego ludu nomadów. Do tych właśnie cech chciał nawiązać Volkswagen, gdy w 2002 roku wprowadził na rynek swojego pierwszego dużego SUV-a. Przy jego powstaniu inżynierowie VW postanowili odesłać księgowych na wakacje i nawiązali współpracę z innymi markami należącymi do niemieckiego koncernu - Porsche oraz Audi. W ten sposób powstał Touareg, bliźniak modeli Cayenne i Q7. Jakie efekty przyniosła ta współpraca? Już na pierwszy rzut oka zauważamy, że choć wiele elementów tych aut jest identycznych, wyraźnie się od siebie różnią. Volkswagen jest z wyglądu najbardziej stonowany. Nie zmieniło tego przedstawienie drugiej generacji tego modelu w 2010 roku.
Touareg wygląda właśnie tak, jak moglibyśmy sobie wyobrazić dużego SUV-a Volkswagena. Karoseria ma klasyczny dla tego segmentu aut przebieg. Na masce umieszczono przetłoczenia biegnące od świateł po przednią szybę. Po obydwu stronach osłony chłodnicy znajdują się reflektory o kształcie charakterystycznym dla współczesnych modeli niemieckiej firmy. Niemal identyczne, choć oczywiście mniejsze, znajdziemy w Polo czy nowym Golfie. Podczas oglądania samochodu z boku uwagę zwracamy na stosunkowo dużą powierzchnię okien, ładne, opływowe lusterka i wklęśnięcie, biegnące u dołu przednich i tylnych drzwi. W wersji z najmocniejszym silnikiem Diesla otrzymujemy również całkiem ładne, a przede wszystkim ogromne, 20-calowe obręcze, na które nałożono ogumienie przystosowane raczej do pokonywania miejskiej dżungli niż leśnego szlaku. Z tyłu królują dwa wyloty rury wydechowej. Światła zachodzą na klapę bagażnika, a ta kończy się we wcięciu zderzaka, wyłożonym materiałem odpornym na zarysowania. Szkoda byłoby porysować taki samochód podczas załadunku bagażu.
Wnętrze Touarega, w założeniach twórców, miało zaspokoić wymagania większości nabywców, dysponujących naprawdę grubym portfelem. Dodatkowo wyposażony SUV Volkswagena dysponuje wygodnymi fotelami, które pokryto skórą w dwóch kolorach i wyposażono we w pełni elektryczne sterowanie oraz podgrzewanie. Boczki drzwi wyłożono tym samym materiałem, którego użyto w przypadku foteli. Skóra znalazła się również na kole kierownicy i drążku pozwalającym na sterowanie pracą skrzyni biegów. Wstawki na desce rozdzielczej, drzwiach i konsoli środkowej wykonano z drewna orzechowego. Po takim wstępie spodziewalibyśmy się, że wszystkie elementy wnętrza wykończono materiałami najwyższej jakości. Tak jednak nie jest. Deskę rozdzielczą pokryto tworzywem, które choć miękkie, nie jest zbyt przyjemne w dotyku. Ci, którzy z samochodami koncernu VW już kiedyś się zetknęli, szybko się zorientują, że przełączniki kierunkowskazów i wycieraczek, a także układ przycisków na kierownicy są tożsame z tym, na co natkniemy się, zasiadając za kierownicą Volkswagena Polo. Dla kogoś, kto wydaje na samochód ogromne pieniądze, taka świadomość nie jest najprzyjemniejsza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz